Słodycze z dawnych lat – czy to smaki, które przeszły do lamusa? Niekoniecznie! Jakie słodkości uwielbiały kiedyś dzieci?

Choć trzeba przyznać, że rzadko były rozpieszczane sklepowymi, tak zwanymi kupnymi, słodyczami: lizokami, czekoladkami, bombonami, czy wafelkami, to dorośli wiedzieli co rade jedzom bajtle, ale nie tylko one…

Śląskie słodkości

Na co dzień można było samemu zrobić malc, czyli domowe krówki ze śmietanki i cukru, lizoki ze skarmelizowanego cukru, krynconkę, czyli kogel mogel albo puding (budyń). Na niedzielę pieczono ciasto do kawy - najczęściej kołocz (ale zwykły - z samą posypką, jabłkami lub owocami sezonowymi), albo babówkę (babkę drożdżową), czy kreple (pączki). Na co dzień ulubionymi daniami dzieci były placki ziemniaczane z blachy posypane cukrem, ajerkuchy, czyli placki oraz parówki, czyli kluski na parze na słodko. W sezonie przygotowywano przetwory z owoców: marmelady, apfelmus, żilej, miodek majowy, kompoty i soki.
Na wigilijnym stole musiała znaleźć się moczka i makówki. Na Wielkanoc pieczono zistę, czyli babkę ucieraną. Z okazji ważnych świąt i uroczystości serwowano kołocz z serem i z makiem, szpajzę czy kopę.

Szekuladowe bombony z bomboniery były niespełnionym marzeniem dzieci. Fot. Anna Lerch-Wójcik



Ciasteczka cieszyńskie

W niektórych częściach naszego regionu wypiekane są do dziś tzw. ciasteczka cieszyńskie. Gospodynie przygotowują je z okazji Świąt Bożego Narodzenia oraz ważnych uroczystości rodzinnych: wesela, chrzcin, komunii czy konfirmacji. Tradycja wypiekania ciasteczek cieszyńskich sięga czasów panowania Habsburgów na terenie Śląska Cieszyńskiego na przełomie XVIII i XIX wieku. Receptury przekazywane są z pokolenia na pokolenie i dzięki temu przetrwały do dnia dzisiejszego.
Kokoski, łorzechowe rożki, ule, ciasteczka ze szmalcym, czorne pierniki – najdawniejsze przepisy przetrwały tylko dzięki domownikom, którzy przechowywali w pamięci niepowtarzalny smak i kształt wypieków.

Ciasteczka cieszyńskie. Fot. Anna Lerch-Wójcik


Kopalnioki i inne szkloki

Kopalnioki to najbardziej śląskie szkloki, czyli landrynki. Tradycyjne kopalnioki mają anyżowy smak, a w ich składzie jest wyciąg z melisy, mięty i dziurawca. Swoją nazwę wzięły od koloru czarnego, co sprawia, że wyglądają jak bryłki węgla. Na Śląsku znane są od końca XIX wieku. Dawniej rozdawano je górnikom po szychcie dla ochrony gardła przed pyłem węglowym. Niezjedzone kopalnioki górnicy zabierali do domu i rozdawali dzieciom jako słodki przysmak.
Obecnie producent Śląskie szkloki i Kopalnioki, oferuje też m.in. szkloki rabarbarowe, kawowe, kakaowe, jabłkowo-cynamonowe, jabłkowe, śliwkowe i amoloki inspirowane Amolem, czyli płynnym, rozgrzewającym wyciągiem z mentolu i innych ziół, który jest niezbędnikiem w prawie każdej domowej apteczce.
Dawniej kopalnioki, podobnie jak inne owocowe, kolorowe szkloki przechowywane były w biksie, czyli blaszanej puszce.

Odpustowe maszkety

W budach, czyli na straganach ustawianych podczas odpustów parafialnych obowiązkowo trzeba kupić odpustowe maszkety, czyli słodkie smakołyki przygotowane specjalnie na tę okazję: pierniki, anyżki, kokoski, futermeloki, makrony, kolorowe floki, marcepanowe kartofelki, tabulki zozworu (cukrowe tabliczki z imbirem), czy tatarczuch. Choć rodzaje słodkości z odpustu nie zmieniają się od dziesięcioleci, starsi mieszkańcy zwracają uwagę, że kiedyś ich smak był inny. Z roku na rok można zaobserwować wciąż powiększający się asortyment słodkich maszketów.

Maszkety na odpuście w Bziu. Fot. Anna Lerch-Wójcik


Pieczki

Pieczki to suszone owoce zbierane w sezonie w przydomowych sadach: śliwki, jabłka i gruszki oraz suszone i wędzone w piecu chlebowym. Najbardziej kojarzą się z kompotem podawanym do kolacji wigilijnej. W przeszłości pieczki dawano również dzieciom jako słodkie, zdrowe i sycące smakołyki umilające, zwłaszcza zimą, drogę do szkoły.

Pieczki. Fot. Anna Lerch-Wójcik